Proste i smaczne danie, które w dużej mierze robi się samo 🙂
Mięso z kurczaka upieczone z dodatkiem „cytrynowego” mascarpone, które wraz w winem tworzy kremowy sos, zachęca smakiem i wielce apetycznym zapachem :)
Na podstawie przepisu z miesięcznika Olive (sierpień 2013).
Składniki: (4 porcje)
1 kurczak zagrodowy (lub 4 całe udka)
4 łyżki mascarpone (około 100-125 g)
skórka otarta z połowy cytryny
sól i pieprz
2-3 łyżki białego wytrawnego wina lub rosołu (opcjonalnie)
oliwa
słodka papryka do oprószenia
dodatkowo:
10-12 pomidorków koktajlowych
1 łyżka posiekanej drobno bazylii
Wykonanie:
Kurczaka podzielić na porcje (2 uda, 2 piersi i 2 skrzydełka; korpus można wykorzystać do ugotowania zupy). Umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem i oprószyć solą oraz pieprzem.
Mascarpone wymieszać z otartą skórką cytrynową. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Podważać palcem skórę na mięsie z kurczaka i nakładać w to miejsce przyprawiony mascarpone. Przykryć ponownie skórą, posmarować oliwą i oprószyć słodką papryką.
Porcje mięsa układać w naczyniu żaroodpornym wysmarowanym oliwą.
Piekarnik rozgrzać do 190 stopni. Wstawić naczynie z mięsem i piec 30 minut. Wyjąć, pomiędzy kawałkami kurczaka ułożyć pomidorki koktajlowe, a następnie całość polać białym winem lub rosołem (ja polałam… wytrawnym szampanem). Piec kolejne 30 minut.
Uwaga: W czasie pieczenia część sera „wypływa” i łączy się z sosem z kurczaka. Jeśli dodamy wino/rosół sos jest dość rzadki. Można go przed podaniem zlać do małego rondelka i odparować aż powstanie gęsty, kremowy sos.
Uwaga: W czasie pieczenia twarożek, który wypłynął spod skóry, może się lekko zważyć. Nie zmienia to smaku, a po odparowaniu, gdy sos zgęstnieje, nie wypływa to ujemnie na wygląd.
Pieczonego kurczaka posypanego posiekaną bazylią podawać od razu z dodatkiem pęczaku ugotowanego na sypko lub ulubionej sałatki.
Smacznego 🙂
Chyba poczekam na Twoją książke kucharską.Apetycznie wygląda ten kurczaczek i z pewnościa smakowity. Pozdrawiam,Marysia
ladnie przyrumieniony 😉 swietnie wygląda
na zdjęciu sos wygląda na zważony….:(
f-cia,
Tak. Pisałam o tym w uwagach pod przepisem.
Innym sposobem na poradzenie sobie ze „zważonym” sosem jest jego zmiksowanie. Metodę tę stosuję np. przy duszeniu schabu w mleku. Działa rewelacyjnie 🙂
Pzdr Aniado
Aniu, schab w mleku na stałe u mnie zagościł. Sos po zmiksowaniu jest puszysty i kremowy. Ten przepis też brzmi smakowicie 🙂
Robię niemal wszystkie Twoje przepisy z serii „robi się samo”, więc skorzystam i z tego, bo brzmi kusząco apetycznie.
Oooo z mascarpone, lubię 🙂 Na pewno sos jest przepyszny.
Niestety,mój serek został pod skórką i nie wypłynął. Sos był więc dość rzadki o smaku pomidorowym, ale i tak smak kurczaka był rewelacyjny!
Bardzo lubię mascarpone w potrawach …dzieki niemu wszystko jest takie aksamitne:) buźka
zważony sos czy nie , ale te udka wyglądają obłędnie i te pomidorki, boskie
mmm.. pyszności! i przepiękny blog! 🙂
Upieklam, kurczak bardzo nam smakowal . Faktycznie danie robi sie samo, a zalezalo mi wlasnie na tym:)
Aniu, Twoj blog ciagle jest dla mnie kopalnia przepisow.Powielam juz wyprobowane, odkrywam nowe, a niektore zapisane w kajecie czekaja cierpliwie na okazje.
Zupa z soczewicy po gruzinsku, jak rowniez cappuccino grzybowe ciagle zaskakuja smakiem I prezentacja naszych gosci.
Florentynki owsiane to przeboj w calym powiecie Lake.
Poledwiczki z jablkami to pierwsze samodzielnie wykonane danie przez mojego Meza! Wspolnie pieklismy udka na kaszy jeczmiennej bo przepis okazal sie zbyt skomplikowana dla startujacego kucharza:)
Dzieki Ci za wspaniale, lekkie,pomyslowe desery do ktorych mam wielka slabosc. To tylko drobniutkie przyklady na to jak wzbogacilas moje I tak dosc bogate menu.
Ten wpis to podsumowanie mojego „zycia” z LS:) Koniec roku sprzyja takim
rozwazaniom.
Poza tym bardzo podoba mi sie,ze nie porzucilas nas do konca. W dalszym ciagu odpowiadasz na komentarze wykazujac tym samym szacunek I dbalosc o czytelnikow bloga.Masz klase Aniu.
Wesolych Swiat!
Libra
Libra,
Koniec roku… Ja również chciałabym się zrewanżować małym podsumowaniem 😉
Często powtarzam, że to co było dla mnie najcenniejsze w czasie blogowania, to zawarte dzięki temu przyjaźnie i znajomości. Cieszę się ogromnie, że one nadal trwają, a sam kontakt z Czytelnikami (przyjaciółmi LS, stałymi bywalcami, nowymi, którzy trafili tutaj już po zamknięciu bloga) to czysta przyjemność, z której nie jestem w stanie zrezygnować 🙂
Bardzo się cieszę, że byłaś jedną z osób, które tworzyły LS. Nasze wspólne gotowanie po „obu stronach Atlantyku” to najlepszy na to przykład.
Jednocześnie regularnie korzystałaś z prezentowanych przeze mnie przepisów, a Twoje komentarze zawsze wnosiły do nich dodatkową wartość. Podpowiadałaś jak przeliczyć jednostki miar z europejskich na US, jak można tworzyć nowe wersje dań, dzieliłaś się uwagami odnośnie samego przygotowywania dań, itd… To bezcenna wiedza dla mnie i dla wszystkich, którzy korzystali potem z moich przepisów.
Najcenniejsze jest jednak to, że wiem, że nadal tam jesteś „po drugiej stronie ekranu”, a nasza znajomość dawno już przekroczyła „wirtualny” próg 🙂
Pzdr i życzę Wesołych Świąt oraz… (a to już będzie w osobnym mailu)
Aniado