Po ogromnym sukcesie pieczonych pomidorów, przyszła kolej na wypróbowanie innego przepisu. Aby przygotować prezentowaną dzisiaj konfiturę, pomidory są pieczone w bardzo wysokiej temperaturze, aż do momentu „scukrzenia” 🙂
Polecam jako wspaniały dodatek do obiadowych dań mięsnych i rybnych, wędlin, serów oraz sałatek.
Składniki: (na 1 słoik około 500 ml)
1 kg „mięsistych” pomidorów (u mnie odmiana tzw. „paprykowa”)
6 ząbków czosnku
1 szklanka oliwy
2 łyżeczki tabasco (opcjonalnie)
sól i pieprz
Wykonanie:
Pomidory umyć, osuszyć, przekroić na pół i rękami wycisnąć z nich sok nad cedzakiem umieszczonym nad miską. Pestki wyrzucić a wyciśnięty sok zachować.
Naczynie żaroodporne posmarować oliwą. (Uwaga: Ja piekłam pomidory bezpośrednio na blaszce z piekarnika, ponieważ robiłam od razu podwojoną porcję.) Ułożyć w nim wyciśnięte pomidory przecięciem do góry. Oprószyć solą oraz pieprzem.
Czosnek obrać i przecisnąć przez praskę (lub bardzo drobno posiekać). Rozłożyć równomiernie na pomidorach.
Do wyciśniętego soku wlać 1/2 szklanki wody, tabasco oraz oliwę i wymieszać. Podlać pomidory 1/3 tej mieszanki i wstawić do nagrzanego do 220-230 stopni piekarnika.
Piec 90 minut, dodając stopniowo resztę sosu. Pod koniec pieczenia pomidory powinny być pomarszczone i scukrzone.
Pomidory przełożyć do wyparzonego wrzątkiem słoja i zalać sosem z pieczenia. Słoik zamknąć i trzymać w lodówce*.
*Uwaga: Zgodnie z przepisem z gazety, pomidory są najlepsze po miesiącu od przygotowania. My na razie jedliśmy je w kilka dni po zrobieniu i… są pyszne! Nie wiem czy wytrzymają w lodówce przez cały miesiąc… 😉
Smacznego 🙂
Wyglądają wybornie! Uwielbiamy pomidory w każdej postaci, więc zapisuję do koniecznego wypróbowania w najbliższym czasie 🙂 Myślę, że rozsmarowane na pierwszym chrupiącym toście (np. z wieloziarnistego chlebka) w mglisty poranek wspaniale rozświetlą konieczność wynurzenia się z domu do pracy 🙂
PS. A można je zapasteryzować i posiadać zapas kilku słoików na zimę? Czy niekoniecznie?
Robiłam niedawno „Twoje” ragu z wołowiny. Wspaniałe!
Zapraszam do mnie po odbiór Versatile Blogger Award. A jeśli się w to nie bawisz – to tylko gratuluję 🙂
http://kuchnia-literacka.blogspot.com/2012/09/versatile-blogger-award.html
Koniecznie wypróbuje:-)
A ktoś twierdził, że mu z przetworami nie po drodze. 😉 A tu prosze zachodzące słońce w słoiczkach. Marzenie 🙂
Aniu,
„Zachodzące słońce w słoiczkach”… Tylko Ty potrafisz tak to ująć 🙂
Pzdr i do zobaczenia
Ania
Pomidorki właśnie wstawiłam do piekarnika:-), dokonałam małej zmiany i do soku z pomidorów dodałam octu balsamicznego, zamiast tabasko- suszona papryczkę chili i 2 łyżki cukru muscovado:-), mam nadzieję że wyjdzie równie pysznie:-)
Olimpia,
W oryginalnym przepisie także był dodany cukier (1 łyżeczka). Ja pominęłam go ze względu na dietę Męża.
Będę czekała na Twoją opinię po upieczeniu pomidorów.
Pzdr Aniado
Dzisiaj jadłam moje pomidorki na kanapce z ciemnego pieczywa ( domowego oczywiście ) z szyneczką i werdykt jest taki: to była najlepsza kanapka na świecie:-), pomidorki rewelacyjne, aromatyczne, mięciutkie nadały tej kanapce innego wymiaru:-). DZIĘKUJE ZA PRZEPIS, koniecznie do podzielenia sie z innymi:-)
Aniu jak napisałam w komentarzu przy szynce, porywam jeden słoik pomidorów 🙂 Nie ma to tamto jeden znika z Twojej lodówki 🙂
Świetny przepis! Z ogromną chęcią sama wypróbuję zrobić taką konfiturę. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do dodania swojego bloga na znajdzprzepisy.pl 🙂
Fantastyczny pomysł na wykorzystanie nadmiaru pomidorów:) …. bardzo lubię te odmianę 🙂 pozdrawiam ciepło
Zrobiłam dzisiaj, jeszcze nie próbowaliśmy no bo przecież musi odleżakować w lodówce. Pozostały z pieczenia olej jest fantastyczny! Nużaliśmy w nim bagietkę i wylizaliśmy w ten sposób wszystko. Dam znać za kilka dni /tygodni jak te pomidorki…
Aniu,
Przyznam Ci się szczerze, że u nas w słoiku w lodówce pozostała już tylko połowa pomidorów…
Pilnie zatrudnię „diabła z widłami”, który byłby w stanie dopilnować reszty, tak abyśmy mogli się nimi cieszyć za miesiąc 😉
Pzdr Ania
Aniado – spróbowałam dzisiaj na kanapce z indykiem. Wyborne!
Ale jak zwykle jeśli chodzi o warzywa zatopione w oleju mam problem z tym, że olej tężeje w lodówce. Jak sobie z tym radzisz? Ja wyjęłam sloiczek z lodówki na jakąś godzinę wcześniej – pomidory w temperaturze pokojowej były według mnie smaczniejsze niż takie prosto z lodówki, ale czy można tak robić? Czy to ocieplanie i schładzanie nie wpłynie na nie jakoś niekorzystnie?
Aniu,
Ja mam ten sam problem z oliwą 😦
Co do pomidorów… Rzeczywiście najlepiej smakują w temperaturze pokojowej. Ja robiłam dokładnie tak samo jak Ty! Wyjmowałam słoik z lodówki i stał nawet przez pół dnia na stole… Potem wracał z powrotem do lodówki. U mnie ten „proceder” trwał około tygodnia, potem… skończyły się pomidory 😉
W każdym razie nie zauważyłam aby „wędrujące” pomidory straciły cokolwiek na jakości, wyglądzie czy smaku.
Pzdr
Ania
Dzięki za błyskawiczną odpowiedź! Zawsze ten sam problem, o którym nikt w zasadzie nie pisze, dlatego często zastanawiałam się czy ja może mam za „zimno” w lodówce 🙂
Dzisiaj dopiero zaczęłam swoje pomidory jeść, jutro pakuję całej rodzince do kanapek z wędliną na drugie śniadanie! Jeszcze raz wielkie dzięki!