W jednej z warszawskich restauracji miałam okazję jeść zupę krem z białych warzyw. Była zadziwiająco smaczna!
Dzisiaj postanowiłam odtworzyć ten smak i powiem, może mało skromnie, że zupełnie nieźle mi to wyszło 😉
Uwaga:)
Jak wykorzystać jarzyny z gotowania rosołu/wywaru/bulionu?
Po pierwsze można z nich przygotować sałatkę jarzynową, po drugie można je dodać do tymbalików drobiowych, po trzecie, pokrojone w paseczki mogą zastąpić makaron i być wspaniałym dodatkiem do rosołu.
Dzisiejsza zupa to kolejny sposób na wykorzystanie, przynajmniej części, ugotowanych jarzyn.
Ja białe warzywa, tj. pietruszkę i selera dodałam do przedstawianej dzisiaj zupy krem, a marchewki „poszły” do kremu z pomidorów, bowiem musiałam pilnie uzupełnić „lodówkowy” zapas wekowanych zup 😉
Składniki: (3-4 porcje)
1/3 kalafiora (surowego lub ugotowanego)
2 pietruszki (surowe lub ugotowane)
1/3 selera (surowego lub ugotowanego)
1 por – tylko biała część (surowy)
1 cebula – surowa
1-2 ząbki czosnku – surowe
Uwaga: Zgodnie z sugestią Kolegi blogowicza, w skład tej zupy mogą także wejść: kalarepa, biała rzodkiew oraz pasternak. Thiessa natomiast doradza dodanie topinambura oraz skorzonery.
2 szklanki bulionu
1 szklanka mleka
sól i biały pieprz do smaku
oliwa z oliwek
dodatkowo:
6-8 plasterków polędwicy łososiowej (lub innej chudej wędliny)
natka pietruszki
Wykonanie:
Jarzyny i warzywa pokroić w kostkę. W ganku rozgrzać 3-4 łyżki oliwy i zeszklić pora wraz z cebulą i czosnkiem. Dodać kalafiora, pietruszki i selera. Zalać bulionem i mlekiem. Gotować na średnim ogniu 20-30 minut. Zmiksować (i ewentualnie przetrzeć przez sito). Doprawić do smaku solą i biały pieprzem.
Podawać z usmażonymi paseczkami wędliny i posiekaną natką pietruszki.
Smacznego:)
Pyszna zupa, ja dodaję jeszcze kalarepę i białą rzodkiew, ale tej ostatniej niewiele i pasternak, jak dostanę, bo z tym warzywem ciężko. Często pasternak sprzedają jako pietruszkę. 😉 Tylko teraz kalarepa nie ma prawie smaku, ale latem dodaje fajnego smaczku.
O. Dyrektorze, dzięki za podpowiedź! Następnym razem na pewno dodam zarówno kalarepę jak i białą rzodkiew! Zaznaczę to także przy przepisie. Pzdr i przy okazji gratuluję udanego „hiszpańskiego” wieczoru. Sądząc po zdjęciach był to kolejny sukces:)
Zapomniałem o ziemniaku!!! 🙂
Dzięki, ale niestety… Ziemniak w przepisach na tym blogu to „persona non grata” 😦 Jest w czołówce produktów zakazanych przez Panią Dietetyk.
Wygląda świetnie! Uwielbiam połączenie pora i pietruszki. Nie wiem czemu, ale tak jest.
Kolejny świetny, zachęcający przepis:) Jesteś ich skarbnicą! I dodatkowo można jeść spokojnie, bo wiadomo, że Twoje dania są niskokaloryczne i zdrowe:)
Pozdrawiam:)
Super, bardzo mi się podoba!
Białe warzywa wydają się nijakie, ale mają całkiem charakterny smak! chociaż zupy nigdy nie próbowałam.. ale spróbuję!:)
ps. śliczne zdjęcia, Aniu!
Atria, jak Ty zawsze trafiasz w sedno! „Białe warzywa wydają się nijakie, ale mają całkiem charakterny smak!” – 100 % prawdy!!! Ps. Dzięki za pochwały:)
Słyszałem o tej zupie krem chyba w Kuchennych Rewolucjach. Świetne zdjęcia, apetyczne:D Już wiem jak ‚wykończę’ najbliższy rosół.
MT, bardzo dziękuję za tak miły komentarz:)
Dziś wykonam. Bezwarunkowo.
A zdjęcia świetne – jak z porządnej książki kucharskiej. Takiej z górnej półki 🙂
Monochrome, dzięki! Taka pochwała z ust fotografa to nie lada komplement:) Ps. Zupę polecam, zaskakująco smaczna 😉
Bardzo ładne kubeczki:)
Robię podobną zupkę, ale zamiast wędliny dodaję plasterek koziej roladki, jakoś ostatnio „kozie smaki” za mną chodzą:)
Pozdrawiam,
SWS
krem z białych warzyw to moja ulubiona zupa 🙂
pozdrawiam 🙂
szana
Szana, witaj! Ta zupa ma coś w sobie… ewidentnie „da się lubić” 😉
Dzisiaj jest dobry dzień na zupy 😉 Piękne zdjęcia!
Kasiu, witaj! Rzeczywiście dobry dzień na zupy dzisiaj mamy, zarówno na krem z białych warzyw jak i z… brukselki 😉
Wspaniala! Ja jeszcze dodalabym tapinambura lub skorzonere, ale ja takie rzeczy mam na dzialce.
Thiessa, dzięki za komentarz! Warzywa, które Ty masz w ogródku 😉 są mi zupełnie obce… ale mam zamiar się z nimi wkrótce „zapoznać”. 🙂 Jeszcze raz dzięki! Fajnie jest poznawać nowe rzeczy:)
Tak sobie pomyślałam… że z boczkiem też byłaby dobra!:)
jego zapach musi być fantastyczny!
Też mam pewne ciekawe doświadczenie z zupą-krem. Chodzi konkretnie o krem z dyni i jeśli można – na łamach tego przesympatycznego bloga – chciałbym podzielić się przepisem.
Tak więc potrzebne będzie nam (przepis na dwie osoby):
1.Około 500 – 700 g dyni pozbawionej pestkowych gniazd i gąbczastego miaższu.
2.Jedna średniej wielkości cebula
3.świeży imbir – bardzo ważne żeby o nim nie zapomnieć
4.Szklanka bulionu
5.Lampka białego półwytrawnego wina
6.Sok z jednej pomarańczy
7.Trochę śmietany
8.Sól pieprz do smaku
9.Olej z pestek winogron
Sposób przyrządzenia:
Oczyszczoną dynię i cebulę kroimy w kostkę, podsmażamy w rondelku na oleju; kiedy cebula się ładnie zeszkli podlewamy szklanką bulionu (najlepiej warzywnego własnej produkcji) i dodajemy starty na tartce korzeń świerzego imbiru – trudno powiedzieć ile, bo dodaję „na oko”, ale jest tego całkiem sporo – ja akurat lubię pikantne jedzenie. Gotujemy chwilkę żeby składniki dobrze się ze sobą połączyły, (możemy dodać odrobinę soli – ja nie dodaję, bo bulion jest już odpowiednio słony) i wlewamy lampkę wina. Znowu czekamy gotując pod przykryciem na małym gazie. Kiedy dynia będzie zupełnie miękka i zredukujemy sporą część płynu, dodajemy do zupy sok z pomarańczy, mieszamy energicznie i wyłączamy gaz (absolutnie nie gotujemy). Studzimy.
Kiedy zupa będzie chłodna, przelewamy ją do blendera i robimy z niej krem.
(jeśli nie macie blendera, możecie zupę gotować na tyle długo, żeby dynia i cebula była zupełnie rozgotowana, potem możecie użyć miksera, lub trzepaczki do jajek by uzyskać krem).
Uzyskany krem znowu trochę podgrzewamy (ja tak robię – wtedy imbir przyjemnie pali w język), a następnie przelewamy do pucharków, robimy w każdym z nich śmietanowy kleks posypujemy pieprzem i ozdabiamy świeżym lisciem melisy.
Szkoda że się spóźniłem – sezon na dynie miną, ale może ktoś ma mrożoną. A jak nie – warto taki krem zrobić przy okazji następnej jesieni.
Krem ma na prawdę bardzo oryginalny pikantny, słodko – kwaśny smak z wyraźną nutą imbiru. Bardzo rozgrzewa.
Pozdrowienia dla Anido i wszystkich czytelników – kucharzy 🙂
Monochrom, przepis brzmi naprawdę wspaniale! Już go sobie wydrukowałam i muszę koniecznie wypróbować:) Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze nie raz się ze mną „podzielisz” podobnymi przepisami 😉 Pzdr Aniado
Też robiłam kiedyś krem z białych warzyw http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/?p=130
Ja nie dodawałam pora, cebuli i czosnku, a była dodatkowo cukinia. Taka łagodniejsza odmiana Twojej. A Twoją muszę kiedyś wypróbować 🙂
Cze Aniu, myślałam że Twoja najlepsza zupa to gulaszowa, ale muszę Ci się przyznać że ta mnie zaskoczyła i położyła na łopatki :). Zjadłam już trzy kubki a tu jeszcze nikt nie zdążył jej spróbować, normalnie zjem ją nim wszyscy wrócą do domu 😉 i nie będę miała się czym pochwalić 😉 pzdr ewa
Miałam okazję jeść ten krem w restauracji i była wyśmienita. Kucharz dodał, że można ją traktować jako afrodyzjak ze względu na seler, pietruszkę. PYCHA!