Tradycyjny klops z mielonego mięsa drobiowego, w którym komosa ryżowa zastępuje bułkę tartą.
Wspaniale smakuje zarówno na zimno jak i na gorąco 🙂
Uwaga:)
Klops upieczony z tego przepisu można podawać zarówno na gorąco (jako „sztukę mięsa solo” lub z sosem adżika, grzybowym…) jak i na zimno (jak pasztet) w towarzystwie kiszonych ogórków, marynowanych grzybków albo sosu figowego. W obu wersjach smakuje wybornie 🙂
Składniki: (forma 25×10 cm)
1 kg mielonego mięsa drobiowego (u mnie z indyka)
1 średnia cebula
1/2 szklanki komosy ryżowej (quinoa)
4 łyżki oliwy z oliwek
1 duże jajko
1 ząbek czosnku (opcjonalnie)
1 łyżeczka ulubionych ziół (opcjonalnie)
sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
Ugotować quinoa. W małym rondelku z przykrywką zagotować 1 szklankę wody. Wlać 1 łyżeczkę oliwy z oliwek i osolić do smaku (jak na makaron). Wrzucić przepłukane i odsączone na sitku ziarna komosy. Gotować na średnim ogniu przez 5-8 minut, aż quinoa wchłonie 3/4 płynu. Zdjąć z palnika, przykryć ręcznikiem (lub wstawić do ciepłego piekarnika – 40-50 stopni) i ostawić na 20 minut, aby ziarna do końca napęczniały i wchłonęły resztą wody. Wystudzić. (Uwaga: Można to zrobić nawet dzień wcześniej.)
Cebulę drobno posiekać. Mięso mielone wymieszać dokładnie z posiekaną cebulą, ugotowaną komosą ryżową, jajkiem, 4 łyżkami oliwy z oliwek i przeciśniętym ząbkiem czosnku. Doprawić do smaku ziołami, solą i pieprzem.
Uwaga:)
Wiem, że wiele osób, na czele ze mną, „ma opory” względem próbowania surowego mięsa… Ja doprawiam mięso „na oko” a potem smażę odrobinę na patelni i dopiero próbuję 😉 Ma to dodatkową zaletę, bowiem sól jest bardziej wyczuwalna w mięsie po upieczeniu/usmażeniu i w ten sposób zmniejszamy prawdopodobieństwo przesolenia 🙂
Masę mięsną włożyć do podłużnej foremki (jak na pasztet) wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec około 60 minut w piekarniku rozgrzanym do 170-180 stopni.
Uwaga:)
Z tak przygotowanej masy mięsnej można także zrobić „zwykłe” kotlety mielone, tak jak w tym przepisie.
Chyba czytasz w moich myślach, właśnie myślałam o klopsie i nawet już przygotowałam wczesniej zmielone mięso z indyka. Niestety nie mam pomysłu na miejsce w którym można zakupić ową komosę ryżową, ale zastosuję płatki orkiszowe albo gryczane i też powinno być dobre.
Pozdrowienia
Aniu, koniecznie napisz jak się „spisują” w klopsie zastosowane przez Ciebie płatki. To może być wspaniała alternatywa dla bułki tartej!
Co do komosy ryżowej, to ja kupuję ją w „lepszych” supermarketach (w Warszawie są to np. sieć Piotr i Paweł, Alma albo Bomi). Jest też do kupienia we wszystkich sklepach ze zdrową/ekologiczną żywnością.
Pzdr Aniado
Ps. Może to „czytanie w myślach” ma coś wspólnego z naszym imieniem 😉
Z płatkami owsianymi wyszło cudnie. A za namiary na sklepy dziękuję bardzo (też jestem z Warszawy) i też korzystam z Piotra i Pawła.
Lubię klopsy i z wołowiny, i z cielęciny, i z drobiowego mięsa. Zazwyczaj nie dodaję bułki tartej. Twój post ma wartość edukacyjną, quinoa jak dotąd jest mi obca.
Pysznie.
Turlaczku, skoro nie dodajesz bułki tartej, to co robisz aby klopsy nie były „zbite” i twarde? U mnie tę rolę pełni właśnie quinoa, a czasem kasza gryczana… Co do komosy ryżowej, to było to moje odkrycie sprzed prawie 2 lat! Tak mi się spodobało, że „pakuję” to „warzywo-zbożo-kaszę” gdzie tylko się da 🙂
Pyszna pieczeń:)
Robilam ta pieczen, jest u mnie na blogu. Jest przepyszna i pochodzi z kuchni peruwianskiej.
Thiessa, popatrz, a ja myślałam, że „odkryłam Amerykę”… Chociaż w sumie Peru to Ameryka 🙂
Twoja pieczeń prezentuje się bardzo smakowicie. Następnym razem też dodam koncentrat pomidorowy!
Dzięki i pzdr Aniado
Aniu! Świetny pomysł! Skąd Ty je wszystkie bierzesz? I skąd taki piękny talerz-kurka w kropeczki? Ja też chcę taki!!!
Pozdrawiam ciepło:)
Bardzo lubię klopsy! Twój prezentuje się pysznie 🙂
przydałby mi się dziś taki klops na obiad 🙂
Ja bardzo lubię klops, więc chętnie bym wypróbowała, ale reszta rodzinki – szkoda mówić…
Rewelacyjny pomysł!! Zrobię na pewno . Rozumiem ze taki klops można też jeść jak pasztet, na zimno do chleba?
Pozdrówek:)
Ozzie, miło Cię znowu „usłyszeć”! Co do klopsa, to ja nawet wolę go na zimno, jak pasztet, z chrzanem albo z borówkami jest rewelacyjny 🙂