Sałatka ta to moje wakacyjne wspomnienie 😉
Delikatnie słodki smak marchewki komponuje się tutaj świetnie ze zdecydowanym, słonym smakiem sera koziego. Całość dopełnia „kruchość” sałat, „chrupkość” prażonych orzeszków piniowych oraz „kwaskowatość” octu balsamicznego.
Gorąco polecam!
Uwaga:)
Kozi ser można zastąpić serem z niebieską pleśnią albo brie/camembert.
Składniki: (2 porcje)
3-4 młode marchewki
2 łyżki oliwy
sól
mieszanka sałat*
kozi ser (twarożek/kulki/roladka)*
1 łyżka suszonej żurawiny
1 łyżka uprażonych na suchej patelni orzeszków piniowych
*ilość sałaty i koziego sera zależy od indywidualnych preferencji;
oliwa
ocet balsamiczny
sól i pieprz
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzać do 200 stopni. Marchewki obrać i pokroić „po skosie” na 2 cm kawałki. Przełożyć do płaskiego naczynia żaroodpornego, zalać 2 łyżkami oliwy i dobrze wymieszać. Oprószyć solą i ponownie wymieszać. Wstawić do piekarnika i piec około 25 minut. Gotowe marchewki powinny być miękko-jędrne, a nawet minimalnie przyrumienione.
Wyjąć z piekarnika i odstawić aby wystygły.
Na półmisku ułożyć mieszankę sałat, ostudzone kawałki marchewki, cząstki koziego sera. Całość posypać suszoną żurawiną i prażonymi orzeszkami.
Tuż przed podaniem (lub każdy indywidualnie na własnym talerzu) skropić oliwą i octem balsamicznym. Ewentualnie doprawić do smaku solą i pieprzem.
Smacznego 🙂
Ależ brzmi pysznie!!!!…. Wygląda też!…. Ale coś chyba monitor mi nawala….Bo jakoś zapach mi przez ekran nie przechodzi….o_O 😉 Więc muszę chyba sama wypróbować… 😉
Jutro czeka mnie spotkanie u przyjaciół, nie miałam pomysłu co zabrać – już wiem 😉 Dziękuję
Znam wiele wersji salat z powyzszych skladnikow ale dodatek mlodej, pieczonej marchewki to nowosc, ktora na pewno zagosci na moim stole.
Jak to dobrze że już jesteś na miejscu!!!
Stęskiniłam się za Twoimi smakołykami i Tobą oczywiście też.
Nie dziwię sie, zę wspomnienie tej sałatki jest przyjemne:) wystarczy popatrzeć jakie ma pyszne składniki i jak wygląda:) pozdrawiam ciepło
Brzmi pysznie. Dzisiaj zrobię, dodam tylko dwa gatunki sałat i przyprażę nieco słonecznik zamiast orzeszków, rezygnuję też z żurawiny – pieczona marchew jest wystarczająco słodka 🙂
Dziękuję za wspaniałą inspirację!
Adria,
Jak to miło, że nadal zaglądasz 🙂
Masz rację, ta sałatka i bez żurawiny jest pyszna!
Pzdr Aniado
To coś dla mnie, zdecydowanie. Już sobie zanotowałam w notesiku moim kulinarnyhm, wiem, że można w komputerze, ale to nie to samo, i na pewno zrobię dziś lub jutro.
Widziałam twój komentarz u Ani gdzie wspomniałaś o cream of tartar, proszę powiedz, do czego to stosujesz, bo mieszkam w Irlandii, to tu stoi bez problemu, a ja nie wiem, mało tego pytałam obsługi i też nie wiedzą, a wszystkie znajome tego nie używają, a mnie ciekawość zżera
Kasiu, witaj!
Stanowczo podzielam Twoje zdanie! Ja także wolę korzystać z wydrukowanych przepisów, czytać papierowe książki oraz oglądać zdjęcia w zwykłych albumach 😉 Komputery i cały szeroko-pojęty „cyfrowy świat” są super, ale czasem do życia potrzeba także trochę „staroświeckiej” tradycji 🙂
Cream of tartar czyli wodorowinian potasu…
Kupuję go i używam gdy korzystam z amerykańskich przepisów kulinarnych. Stosowany jest on w wypiekach podobnie jak proszek do pieczenia i/lub soda. Często występuje także jako składnik wzmacniający pianę z ubitych białek (i wypieki z jej wykorzystaniem, np. bezy lub makaroniki).
W związku z tym, że w PL jest nieosiągalny w sklepach, za każdym razem, gdy jest ku temu okazja, nabywam go za granicą. 🙂
Przy okazji dodam, że trzymany w ciemnym, szczelnie zamkniętym naczyniu ma praktycznie nieograniczony termin przydatności.
Tutaj kilka przepisów z wykorzystaniem cream of tartar.
Pzdr serdecznie z cieplutkiej Warszawy
Aniado
Aniu, dzięki za wyjaśnienie. Jak będziesz potrzebowała kiedyś, daj mi znać, to ci go wyślę. W pudełku może nie, ale można do woreczka, do koperty, a Ty sobie wsypiesz u siebie do pojemnika.
Kasiu,
Bardzo dziękuję 🙂
Z wzajemnością! Gdybyś potrzebowała czegokolwiek z Waw, to „ino mrugnij” 🙂
Pzdr Aniado
dodam tylko, że kozi ser, suszona żurawina i orzeszki pinii to moje ukochane składniki. Ale na pieczoną marchewkę to bym nigdy nie wpadła
Zrobiłam dzisiaj z polędwiczkami wieprzowymi z grilla. Sałatka jest przepyszna. Już wiem, że będzie to mój ulubiony dodatek do mięsa. właśnie z tą pieczoną marchewką
Salata zrobiona, zjedzona! Pyszna, a pieczone marchewki…marzenie.
Z trudem dotrwaly do przeznaczenia:)
Libra,
Ja także musiałam strzec upieczonych marchewek „jak lwica” 🙂
Są rzeczywiście pyszne!
Pzdr Aniado
jakie ładne zdjęcie – jaka ładna dłoń 😉