Jest to kolejny sposób na smakowite wykorzystanie okrawków (więcej pomysłów tutaj).
Dzięki wykorzystaniu warzyw oraz kilkukrotnemu mieleniu pasztet wyszedł bardzo wilgotny i „kremowy”. Suszone śliwki dodały „słodyczy”, a marchew nadała mu natomiast pięknego „rudego” zabarwienia 🙂
W sumie bardzo udane połączenie!
Gorąco polecam 🙂
Składniki: (u mnie forma 16×16 cm)
około 400 g mięsa (u mnie wołowa pręga i udziec z indyka, na których był ugotowany rosół)
2 duże ugotowane marchwie (także z rosołu)
1/2 cukinii (około 200 g)
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
5-10 suszonych śliwek (jeśli były bardzo twarde to namoczonych uprzednio w gorącej wodzie) – opcjonalnie, dla tych, którzy lubią słodki akcent 😉
1 jajko
sól i pieprz do smaku
1/4-1/2 łyżeczki tartej gałki muszkatołowej
1-2 łyżeczki ulubionych suszonych ziół (u mnie majeranek)
oliwa
dodatkowo:
kilka listków laurowych i ziarenek ziela angielskiego dla ozdoby
Wykonanie:
Cukinię, cebulę oraz czosnek obrać, pokroić w kostkę i udusić na patelni z dodatkiem 2-3 łyżek oliwy. Gotować do czasu aż warzywa będą miękkie i szkliste. Ostudzić.
Mięso, ugotowaną marchew, cukinię wraz z czosnkiem i cebulą oraz suszone śliwki zmielić kilkukrotnie w maszynce do mięsa. (Uwaga: Ja zmieliłam raz w maszynce, a następnie masę „utarłam” w malakserze na gładki krem.)
Całość wymieszać z jajkiem i doprawić do smaku solą, pieprzem, tartą gałką muszkatołową oraz ziołami.
Formę do pasztetu wyłożyć papierem do pieczenia, nałożyć masę mięsną, wyrównać i posmarować odrobiną oliwy. Na wierzchu ułożyć kilka ziarenek ziela angielskiego i listków laurowych.
Piec 1 godzinę w temperaturze 180 stopni.
Smacznego 🙂
ROK TEMU NA BLOGU
Polędwiczki wieprzowe z szynką parmeńską
Światowej sławy sałatka Waldorf
Urodziwe jajka faszerowane tuńczykiem podane na jadalnym sianku z pora
Na deser natomiast placuszki razowe z jagodami.
Uwielbiam pasztety a Twoj wyglada niezwykle smakowicie 🙂 I jakos sie tak zlozylo, ze i u mnie na blogu dzis pasztet 🙂 Swiatecznie sie zrobilo…
Usciski 🙂
Oj powiało świętami, powiało. Wpadam w panikę bo czas porządków się zbliża. Dodatek suszonych śliwek to zdecydowanie moje smako-klimaty. Pasztet zapisuję do segrefatora i koniecznie ze zdjęciem.
Zbliża się sobota, więc trochę czasu na kulinarne szleństwo – może „polecę hurtem” – to co wczesniej zaplanowałam 🙂 z użyciem suszonych śliwek i Twój pasztet. Pewnie ucieszę część rodziny, chociażby rosołem, pasztet przypadnie do gustu drugiej części. Więc i wilk syty i owca cała. 😉
Aniu,
Właśnie mi uświadomiłaś, że do Świąt już tylko 3 tygodnie!
I już wiem, że znów wszystko będzie biegiem… 😦
Pzdr Ania
Ps. Właśnie wróciłam z Makro. Zakupy, tak jak kazałaś, zrobione! Udało mi się nawet nabyć czubrycę zieloną (obok w supermarkecie P&P)… Mam też śliwki i daktyle bez cukru… W weekend wielkie gotowanie 🙂
Cieszę się, że dostałaś czubrycę, ja pracuję nad osobnikiem od zdjęć. Mam nadzieję na pozytywną odpowieź. W razie czego będzie propozycja korupcyjna tzn pasztet.
Mam nadzieję, że się uda.
Ciekawie się prezentuje. Wizualnie w ogóle nie widać, że są w nim przemycone warzywa.
naprawdę chciałam zrobić dzisiaj, ale nie udało mi się dokupić maszynki do mięsa do mojego robota ;), ma być w przyszłym tygodniu a zaraz za nią będzie pasztet 😉
Eulalio,
„Co się odwlecze to nie uciecze” – mówi przysłowie 🙂
Pasztet baaardzo polecam, szczególnie z ostrym chrzanikiem!
Pzdr Aniado
Poproszę poproszę tylko może bez tej marfefki :)))))
Oj, Ewelinko…
Bez „marfefki” to już nie będzie to 🙂
Przy okazji dodam, że warzywo to nie cieszy się zbyt dużą miłością u moich dzieci, ale ten pasztet zniknął natychmiast! Ten pasztet to naprawdę dobry materiał na przemytnika 🙂
Pzdr Ania
rzadko jadam pasztety, ale takiego chętnie bym spróbowała. szczególnie, że domowy, z warzywami – wiadomo co jest w środku
Dość często robię różne pasztety: z samego mięsa, z mięsa i warzyw i z samych warzyw. Lubię wiedzieć co jest w środku, więc kupnych pasztetów nie jadamy. Bardzo podoba mi się Twoja dekoracja pasztetu, pozwolisz, że przy najbliższej okazji wykorzystam Twój pomysł.
Anemon, witaj ponownie!
Będę zaszczycona 🙂
Pzdr Aniado
Zapomniałam dodać, że pieczone polędwiczki wg Twojego przepisu ciągle są u nas hitem. Już nawet nie umiem powiedzieć ile razy je robiłam. Polecam gorąco, jeśli oczywiście jest ktoś kto ich jeszcze nie robił.
Anemon,
Nawet nie wiesz jak to miło przeczytać, że przepis się sprawdził, a danie zasmakowało całej Rodzinie 🙂
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie
Aniado
… z kręcącym w nosie chrzanem…. bardzo chętnie!
Onionchoco, witaj!
Rzeczywiście dodatek chrzanu „aż się prosi” w tym wypadku 🙂
Pzdr Aniado
jakże chętnie zobaczyłabym plasterek tego cuda na swoim razowym chlebie:)
Jolu,
Coś czuję, że po sprawdzone przepisy na dobre, zdrowe i pyszne pieczywo to powinnam udać się do Ciebie 🙂
Pzdr serdecznie
Aniado
Wczoraj upiekłam a dzisiaj już nie ma.Wszystkim bardzo smakował. Moja córka,która nigdy nie chciała jeść pasztetów skusiła się jego zapachem a potem smakiem i została jego wielką fanką tak jak i wszyscy, którzy go spróbowali.
Fan club serdecznie pozdrawia
Dysiu, witaj!
Przede wszystkim gorące pozdrowienia dla całego Fan club’u 🙂
Jak to miło poznać kolejnych Smakoszy korzystających z polecanych przeze mnie przepisów!
Powiem szczerze, że i u mnie w Rodzinie ten pasztet spotkał się z baaardzo dużym zainteresowaniem. Również zniknął w przysłowiowym „oka mgnieniu”.
Dziękuję, za komentarz i zapraszam do korzystania z kolejnych przepisów
Pzdr Aniado
Aniu, pasztet został wczoraj upieczony i jest pyszny!
Dziękuję za kolejną wspaniałą potrawę! Żyłam dotąd w przekonaniu, że zrobienie pasztetu jest niebywale pracochłonne i wymaga nie wiadomo jakich zdolności kulinarnych. Tymczasem Ty pokazałaś drogę na skróty – no i na dodatek przemyciłam mojemu niejadkowi warzywa :). Wczoraj Majka jadła ten pasztet łyżeczką, jeszcze na ciepło :).
Moja marchewka była bardzo słodka, więc cały pasztet wyszedł słodziutki. Następnym razem dodam więcej pieprzu, aby troszkę ten słodki smak złamać – tym razem sypnęłam go bardzo oszczędnie :).
Magda,
Ależ mi miło to słyszeć 🙂 Powiem szczerze, że uznanie ze strony Juniorki to dla mnie najcenniejsza pochwała! Dzieci (szczególnie Niejadki!) nie lubią testować nowych smaków, ale widzę, że Majka jest naprawdę odważna! Wspaniale 🙂
Co do samego pasztetu… „Słodyczy” mogła dodać także cebula… Aby tego uniknąć, można ją zamienić na białą część pora.
Pzdr gorąco
Aniado
Ps.
Piszesz: „Żyłam dotąd w przekonaniu, że zrobienie pasztetu jest niebywale pracochłonne i wymaga nie wiadomo jakich zdolności kulinarnych.”
Tak to właśnie jest z tymi przesądami i zabobonami dotyczącymi gotowania! Bardzo się cieszę, że masz odwagę je obalać 🙂
A piekłaś już indyka/gęś/kaczkę? Te dania również wzbudzają podobne emocje… a tak naprawdę to „bułka z masłem” i do tego „robią się same” 🙂
Ale ona jest odważna tylko jeśli chodzi o potrawy wg Twoich przepisów – innych nawet nie próbuje :). A dzisiaj, jak zobaczyła pasztet, powiedziała do Daniela „Tatusiu, to jest psiepyśne!”.
Piec indyka/gęś/kaczkę – nawet mi nie przyszło do głowy, że mogłabym coś takiego zrobić :). Widzę, że stawiasz przede mną kolejne wyzwania :).
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!