Najprostsze, najszybsze i jedno z najsmaczniejszych dań z krewetek!
Idealne dla wielbicieli owoców morza, ale także dla osób, które dopiero chcą ich spróbować po raz pierwszy 😉
Uwaga:)
Ja kupuję najczęściej krewetki mrożone, bardzo duże (Black tiger), już obrane z pancerzyków. Najsmaczniejsze (i niestety najdroższe) są te nie gotowane – w szarym kolorze.
Usmażone krewetki podaję najczęściej z zieloną, mieszaną sałatką lub pieczonymi warzywami (cukinia, bakłażan, papryka). Są wspaniałym dodatkiem do wielu zup kremów, np. kremu paprykowego lub marchewkowo-kokosowego. Nadziane na patyczki podaję jako gorącą przystawkę na przyjęciach.
Osobom, które nie muszą nadmiernie dbać o linię, polecam takie krewetki w towarzystwie świeżej bagietki lub wymieszane z ugotowanym al dente spaghetti.
Składniki:
duże, obrane krewetki świeże albo mrożone (gotowane lub surowe) – najlepiej Black tiger
czosnek
oliwa z oliwek
sól i pieprz
papryczka chilli (świeża lub suszona)
Wykonanie:
Mrożone krewetki wrzucić do letniej/lekko ciepłej wody na 5-10 minut. Gdy się rozmrożą odcedzić na sitku (można dodatkowo, przed smażeniem osuszyć je ręcznikiem papierowym).
Na patelni rozgrzać oliwę, dodać przeciśnięty czosnek i posiekaną papryczkę chilli. Smażyć 1-2 minuty na średnim ogniu, aby oliwa nabrała zapachu i smaku przypraw.
Zwiększyć płomień, wrzucić krewetki i smażyć 3-5 minut aż nabiorą ładnego różowego koloru i zrobią się „sprężyste” (nie za długo, aby nie stały się „gumowate”).
Podawać na gorąco z cząstkami cytryny.
Smacznego:)
Uwielbiam takie krewetki…! Ale lubię też te maleńkie:) Robię je bez czosnku i papryczki, ale na masełku. Zajadam z sałatą…:) Pycha…!
Wyglądają cudownie,. Uwielbiam takie. Muszę sobie znów zrobić. Zrobiłaś mi niesamowitego smaka.
No dobrze. Przyznam sie, że za krewetkami nie przepadam..natomiast mój narzeczony tak:) Dlatego użyję tego przepisu by pokazać,że dla niego robię wszystko:) A przy okazjii mam nadzieję,że sama się przekonam..bo wyglądają smakowicie:)
Pozdrawiam
ps. a zdjęcia jak zawsze świetne:)
Witaj, z krewetkami jest tak jak z innymi „egzotycznymi” dla nas daniami… Trzeba ich kilka razy spróbować aby się do nich przekonać! Warto, bo najłatwiej, jest zaczynać od tych dużych, najbardziej „mięsnych” 😉 Dzięki, że zaglądasz i pzdr Aniado
Obrane krewetki są, co prawda praktyczniejsze, ale do smażenia/grillowania lepiej nadają się nieobrane, gdyż mniej się wysuszają podczas obróbki a tym samym są po przyrządzeniu bardziej soczyste, tylko potem jest sporo „brudnej” roboty z obieraniem. Ja w każdym razie w wersji z patelni/grilla zdecydowanie bardziej wolę nieobrane.
krewetki… och!
takie aromatyczne, takie soczyste!
Właśnie ostatnio myślałem o krewetkach 🙂 Przyrządzam je bardzo podobnie, ale zamiast cytryny wyciskam (kiedy krewetki są jeszcze na patelni) sok z limonki (koniecznie limonka! – rewelacyjne połączenie!!!) i energicznie mieszam posypując obficie mnóstwem natki pietruszki. Czosnek dodaję też na końcu bo zostaje fajny aromat – szczególnie w połączeniu z limonkowym sokiem. Pozdrawiam!
Monochrome, dzięki za cenną uwagę! „Zapisuję” sobie w pamięci 🙂 Pzdr
To nie uwaga ale propozycja 🙂 Twój przepis jest równie doskonały! Zauważyłem, że z limonką jest bardziej egzotycznie w smaku – nawiązuje jakby do kuchni meksykańskiej 🙂 (tak sobie teraz myślę, że zamiast pietruszki można użyć liści kolendry i będzie jeszcze lepiej – 100% meksykańskiej plaży na tależu) . Pozdrawiam!
Uwielbiam krewetki. Jakis czas temu kupilam cala torbe krewetek tygrysich 🙂 Dzis bede je dodawac do paelli. A reszte pewnie skonsumuje w podobnej wersji jak Twoja :))
Pozdrawiam cieplutko.
Jak ja uwielbiam krewetki!
Mój Pan zresztą też lubi.
Niestety nie mogę dorwać się do surowych, wszędzie obgotowane.
Oostatnio kupiłam kilogram gotowanych i jedliśmy przez dwa dni. Ubolewam tylko, że są takie drogie..
Teraz mam pomysł na krewetki w panierce z różnymi sosami. Ale to jak znów mi ochta przyjdzie na owoce morza, bo troszkę za dużo z nimi poszalałam:)
Atria, czasem można „trafić” świeże krewetki w naszych sklepach, ale one są wtedy w całości… Ja jakoś mam problem z tym obieraniem 😦 Stanowczo wolę kupić od razu obrane (nawet jeśli tracę trochę na smaku). Niestety te mrożone na surowo są horrendalnie drogie!!!
Pzdr
Podany sposób rozmrożenia to jest profanacja!
Proszę podstawić na chwile pod zimną wodę i bez problemu, mamy rozmrożone i o lepszych walorach smakowych:-)
Sprawdziłem przed chwila, naprawde pyszne;) Polecam
Valkir, witaj!
Jak to miło usłyszeć, że przepis się sprawdził 🙂
Dziękuję za komentarz
Pzdr Aniado
Strona przyjemna, przepisy również tylko … dlaczego autorzy takich stron, blogów itp tak bardzo są „żądni” odpowiedzi, komentarzy, odwiedzin. To wzajemne słodkopierdzenie stanowczo zniechęca. Może tylko mnie, może nie. PS. Zgadzam się, szare są naj naj. I w ten sposób, chyba najprostszy do przyrządzenia są najsmaczniejsze. Dużo tego „naj”, ależ jak mogłoby być inaczej przy krewetkach. Pozdrawiam
pycha:)
Majka, witaj!
Miło to słyszeć 🙂
Pzdr Aniado
a ja usmazylam krewetki na masle, dodalam na patelnie sweet-chilli sauce, troszke cytrynki wycisnietej i odrobine smietany.jak dla mnie rewelacja:)
Świetny przepis, zaraz go sobie zapiszę. Ja robię podobnie jak monochrome80iso, ale dodaję jeszcze na samym końcu węgierskiego Tokaja – na paczkę szarych krewetek mniej więcej1/2 szklanki wina. Rewelacyjne połączenie, świetny sos sam wychodzi 🙂
I czosnek również na końcu dodaję, ale jeszcze jak krewetki się smażą na patelni i dużo dużo natki pietruszki. Aromat rewelacyjny.
I moja mała uwaga 🙂 Ja nigdy nie rozmrażam krewetek w wodzie tylko wyjmuję z lodówki i je rozmrażam tradycyjnie – w ciągu 2 godzin są mięciutkie.
Pupil, witaj!
Krewetki i Tokaj? Stanowczo do spróbowania, bo brzmi bardzo apetycznie 🙂
Dziękuję za podpowiedź!
Pzdr Aniado