Danie z cyklu „Klasycy Kuchni Polskiej”, może tylko w odrobinę zmienionej formie, bo z dodatkiem komosy ryżowej zamiast ryżu i w niecodziennym kształcie:)
Uwaga:)
Powiem szczerze, że zakochałam się w tym stożkowym kształcie gołąbków od pierwszego wejrzenia! Według mnie nawet te klasyczne z mięsem i ryżem nabiorą zupełnie nowego smaku jeśli przygotujemy je właśnie w ten sposób!
W instruktażowej sesji zdjęciowej wzięła udział moja „nauczycielka Kuchni Ukraińskiej” – Tetiana. Okazało się, że jest to tradycyjny sposób zwijania gołąbków w jej kraju:)
Do przygotowania gołąbków można użyć zwykłej kapusty, ja natomiast wolę kapustę włoską, bo jej liście są smaczniejsze, miększe, ładniejsze i łatwiej je oddzielać od główki przygotowując gołąbki.
Składniki: (około 20 sztuk gołąbków)
1 średnia główka kapusty włoskiej – potrzebnych będzie około 10 dużych liści
600-700 g mielonego mięsa wołowego
1 szklanka quinoa (więcej o samej quinoa i jej gotowaniu czytaj w Vademecum)
1-2 cebule
sól i pieprz
liść laurowy, ziele angielskie, pieprz czarny w ziarenkach
2 szklanki bulionu
2-3 łyżki koncentratu pomidorowego
Wykonanie:
Przygotować liście. W dużym garnku zagotować osoloną wodę. (Uwaga: Jeśli kapusta jest bardzo młoda, trzeba do wody dodać 1 łyżkę octu, aby zapobiec rozgotowaniu się liści.) Po kolei oddzielać liście od główki kapusty (pierwsze, najtwardsze wyrzucić; zacząć od tych, które są zwinięte w główkę). Wkładać po 2 sztuki do wrzącej wody. Gotować każdą partię około 2 minuty. Wyjmować i odkładać do odsączenia. Każdy liść przekroić na 2 części wzdłuż głównego nerwu. Najtwardszy nerw odciąć.
Przygotować farsz. Ugotować quinoa do miękkości (około 10-15 minut) w osolonej wodzie w proporcji 1:2 (1 szklanka quinoa + 2 szklanki wody). Cebulę posiekać i zeszklić na 3 łyżkach oliwy. Wymieszać mielone mięso z usmażoną cebulą, ugotowaną quinoa i przyprawić do smaku solą i pieprzem. (Farsz musi być zdecydowany w smaku.)
Na zdjęciu kolejne czynności pokazane są zgodnie z ruchem wskazówek zegara 😉
Nakładać 2 łyżki farszu na połówkę liścia kapusty i zwijać w stożek. Końcówki wpychać w środek podstawy stożka.
Na dnie naczynia żaroodpornego ułożyć 2 liście laurowe, a następnie kłaść kolejne gołąbki. Na wierzch położyć dodatkowe 2 liście laurowe oraz kilka ziarenek ziela angielskiego. Całość zalać bulionem do połowy wysokości naczynia. Wierzchnią warstwę gołąbków zabezpieczyć dodatkowym liściem kapusty. Naczynie żaroodporne dokładnie przykryć pokrywą (lub folią aluminiową) i wstawić do piekarnika. Piec 90 minut w temperaturze 160-170 stopni. (Uwaga: Gołąbki można także włożyć do szerokiego garnka i dusić na średnim ogniu przez 60-75 minut. Jeśli zdecydujemy się na duszenie w garnku, trzeba zabezpieczyć gołąbki od dołu, wkładając 1-2 liście kapusty na dno garnka.)
Po upieczeniu zlać do rondelka cały sos. Dodać koncentrat pomidorowy i zagotować. Ewentualnie rozcieńczyć wodą i doprawić do smaku.
Gołąbki podawać polane sosem pomidorowym.
Smacznego:)
Polecam także inne dania, których nauczyłam się od Tetiany:
Roladki z bakłażana
oraz sos Adżika
Aniu! I ja się zakochałam – fantastyczne gołąbki! Ten kształt naprawdę zupełnie je odmienia! A dodatek quinoa to dopiero pomysł! Świetne! Pozdrawiam:)
Aniu, czułam, że Ci się spodobają:) Co do quinoa naprawdę świetnie się sprawdza jako zamiennik ryżu.
Śliczne te gołąbki! Muszą być pyszne!
Mi ich kształt kojarzy się z morską muszlą 🙂
Eve, „morska muszla”? Chyba masz rację;) Pzdr
niesamowity ksztalt…super,bede probowac takie zrobic…
wyśmienite! ten obiad był z pewnością przepyszny. Ja prosiłabym o dokładkę na bank 🙂
Paula, Ewam miło mi czytać takie komentarze! Gołąbki – „muszle” gorąco polecam:)
super golabki. bardzo fajny ksztalt maja, no i ta quinoa…
Magda, witaj! Cieszę się, że i Tobie przypadły do gustu:)
Bardzo ladne zdjecia:)
A o golabeczkach myslam wczoraj..mniam i jeszcze teraz widze!
E nie ma mi kto zrobic…przesli kilka;)
Gosiu, dzięki za miły komentarz! Mam wrażenie, że to jesień wyzwala w nas potrzebę przyrządzania polskich specjalności;)
Aniu, a gdzie Ty wynalazłaś taki cudny garnek żaroodporny??? Gdybym miała takie naczynie, to pewnie całe 74 minut pieczenia przesiedziałabym wlepiając wzrok w okienko piekarnika!!! A gołąbki zrobię napewno!
Asztura, witaj! Garnek mam „od zawsze”. Wydaje mi się, że kupiłam go w jednym z supermarketów… Fakt, że chciałam kupić jeszcze jeden, ale teraz nigdzie podobnych nie widziałam… Jak znajdę to dam Ci znać:)
Dzięki wielkie! Czekam z niecierpliwością!
Nie wiem, który raz już robiłam te gołąbki!… 😀 Dziś z pomocą mojego 5 letniego fana tychże z obrazka 😉 Są po prostu REWELACYJNE!!!… a mama prosiła o pokazanie, jak zawijać… hihi, choć raz porady w tę stronę 😉
Asztura, jeszcze dzisiaj przekażę ten komentarz mojej „Nauczycielce od zwijania gołąbków” 😉 Na pewno się ucieszy!
Pomoc syna i zachwyt w oczach Mamy… Bezcenne 😉
Pzdr gorąco (choć dookoła tak deszczowo…)
Ania
F.E.N.O.M.E.N.A.L.N.E !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!